Problemy z transportem

Problemy z transportem

Przykłady ukazujące naruszenia przepisów związanych z transportem można by mnożyć w nieskończoność. Do niedawna, do końca 2011 roku, to firmy oferujące transport z Chin, transport z Niemiec czy transport z Anglii karane były za łamanie regulacji. Teraz, odpowiedzialność za naruszenia dotyczące przewozu spada także na importerów!

Co było, a nie jest…

O tym, jak wygląda transport od środka ? pisaliśmy między innymi tutaj. Bezprawną, szarą normą jest, że firmy przewozowe, z których usług nader często korzystają przedsiębiorcy inwestujący w szeroko rozumiany import, łatają dziury budżetowe na wszelkie sposoby: przyjmują zlecenia niemożliwe do wykonania, przymykają oko na niestosowanie się do zasad określających czas pracy kierowców, z premedytacją łamią wszelkie normy (także ? załadunkowe). Do stycznia bieżącego roku, polskie prawodawstwo nie przewidywało możliwości kontrolowania (a co za tym idzie ? karania) podmiotów odpowiadających za załadunek, nadanie, proces spedycyjny i odbiór przewożonych dóbr. Mało czego! W kwestii naruszeń prawnych ? inspekcje nie miały możliwości pociągnięcia do odpowiedzialności nadawców, odbiorców czy spedytorów nawet w chwili, gdy wina leżała ewidentnie po ich stronie, a więc kiedy ? dla przykładu ? dochodziło do nacisków czy wymuszeń inicjowanych na przewoźnikach przez (chociażby) zniecierpliwionych importerów czekających na zamówione towary z Chin. Aby takie postępowanie ukrócić, została powołana do życia lobbowana przez korporacje transportowe ustawa, której celem jest karanie zarówno nierzetelnych przewoźników, jak i lekkomyślnych nadawców czy odbiorców transportowanych ładunków.

 

Dura lex, sed lex!

Problemy z transportem
Problemy z transportem

Od 1 stycznia 2012 roku, za sprawą podpisanych przez Prezydenta RP regulacji prawnych, każdy podmiot fizyczny zlecający, ładujący czy odbierający przewożone za pomocą transportu drogowego dobra – może zostać pociągnięty do odpowiedzialności za wystąpienie naruszeń związanych z procesem przewozu. W praktyce oznacza to, że także zlecający import z Chin czy import z Turcji przedsiębiorca (korzystający z usług firmy przewozowej) odpowiada za dochowanie regulowanej normami, rzeczywistej masy całkowitej ?zamówionego? auta, za dopilnowanie spełnienia norm związanych z naciskiem osi pojazdów czy określających wymiary transportowanych ładunków, a nawet ? za nieprzekraczanie regulaminowego czasu pracy zatrudnionych przy danym zleceniu transportowym kierowców.

 

Z ?Krokodylami? za pan brat!

ITD - Inspekcja Transportu Drogowego
ITD – Inspekcja Transportu Drogowego

Gdyby ?uciąć? prawne regulacje w tym momencie – wyszłoby na to, że to importer sprowadzający ? dla przykładu – towary z Chin nosi na swoich barkach ciężar niemożliwy do utrzymania i jest odpowiedzialny za niezależne od niego, a powodowane chociażby lekkomyślnością kierowców naruszenia prawne. Nic bardziej mylnego! To ustalenia Inspekcji Transportu Drogowego określać mają, czy w danym przypadku doszło do złamania przepisów i ? jeśli takie naruszenie miało miejsce ? który, zaangażowany w transport podmiot był za ich wystąpienie odpowiedzialny. Tym samym, ITD zyskała w 2012 roku uprawnienia do przeprowadzania kontroli nie tylko przewoźników, ale i nadawców, osób odpowiedzialnych za załadunek, spedytorów i odbiorców przewożonych dóbr.

Poszerzony zakres kompetencji ITD nie jest jednak tożsamy ze zwolnieniem importerów z odpowiedzialności i dbania o przestrzeganie regulacji. Teoretycznie ? jeśli importer (lub upoważniony przez niego podmiot) będzie obecny w chwili załadunku zamówionych towarów, a ITD uzna, że przewożone dobra to podręcznikowy nadgabaryt ? wyrok może być tylko jeden: osoba odpowiedzialna za załadunek mogła w prosty sposób sprawdzić masę ładunków, ergo ? zlecając przewóz, dopuściła się do złamania przepisów.

 

 Szukanie winnego?

Problemy z transportem - autostrada
Problemy z transportem – autostrada

O ile kwestia dopuszczenia do przewozu ładunku przekraczającego masę całkowitą pojazdu nie zostawia wątpliwości ? to podmiot odpowiedzialny za nadanie transportu i obecny przy załadunku jest winny! – to pozostałe regulacje budzą sporo kontrowersji i powodują namnożenie się teoretycznych case studies. Czy załadowca może ?gołym okiem? określić, czy nacisk osi zapchanego elektroniką pojazdu mieści się w ustawowych normach? Albo czy poganiany przez zleceniodawcę, pracujący w dużym stresie kierowca nie dopilnował regulacji określających czas jego pracy z ?własnej woli?, czy też powodowany naciskiem pracodawcy? Niestety, to nie koniec niejasności i jednoczesny początek jeszcze większych zmian, kładących nacisk na nadawców, odbiorców, spedytorów, zleceniodawców czy załadowców.

10.000 zł ? tyle ustawowej kary będzie musiał zapłacić podmiot zlecający (wbrew przepisom) transport kabotażowy przewoźnikom, którzy nie posiadają odpowiednich zezwoleń lub działają niezgodnie z treścią tychże zezwoleń.

10.000 zł ? to kolejna kara, która nałożona zostanie za podmiot, który w liście przewozowym (lub w innych dokumentach pełniących rolę specyfikacji przewożonych dóbr) umieści informacje nieprawdziwe, fałszywie odnoszące się do stanu faktycznego ładunku.

I znowu 10.000 zł kary ? tym razem, za zlecanie przewoźnikom bez uprawnień przewozów nienormatywnych.

Na pierwszy rzut oka ? wszystkie te regulacje mają uzdrowić transportowy światek i ukrócić poczynania nieuczciwych, działających na krawędzi ryzyka firm, zleceniodawców czy spedytorów. W praktyce ? choć pod względem intencjonalnym, niewiele złego powyższym przepisom można zarzucić ? wprowadzone w życie 1 stycznia 2012 roku normy kłócą się z ? chociażby ? regulacjami unijnymi i wydają się być mocno niedopracowane, ślepe na (często niemożliwe do przeskoczenia) realia branży.

 Kto się boi odpowiedzialności?

Problemy z transportem
Problemy z transportem

 

Największy problem związany z najnowszymi regulacjami, a dotyczący biznesmenów inwestujących w import i zlecających firmom przewozowym transport zamówionych dóbr, polega przede wszystkim na… niewiedzy. A brak orientacji w meandrach legislatury słono kosztuje. Tych mniej zorientowanych ? bardzo szybko do pionu postawić może wizyta legendarnych ?Krokodyli?. Tak się bowiem składa, że Inspekcja Ruchu Drogowego od tego roku uzyskała uprawnienia do przeprowadzania kontroli w siedzibach firm należących do nadawców, odbiorców czy załadowców transportowanych towarów. Maksymalna, nałożona w przypadku wykrycia naruszeń (nawet na mikroprzedsiębiorców, działających w oparciu o samozatrudnienie!) kara może sięgać aż 40.000 zł! Odpowiedzialność kosztuje…

Dodaj komentarz